multilanguage

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sterownik ethernet, część 2

Zamówiona płytka dotarła. Czas na montaż, niestety nie poszło zgodnie z planem:

Płytka jako prototyp spełnia oczekiwania, niestety jako gotowe urządzenie nie!
Co poszło nie tak?
Masa większych i mniejszych przewinień:

  1. Największe i najbardziej dyskwalifikujące to odwrotnie wyprowadzona jedna strona pamięci EEPROM - błąd podczas rysowania schematu.
  2. Miejsca pod przekaźniki w lustrzanym odbiciu, można było by to obejść lutując je po drugiej stronie.
  3. Raster mikrokontrolera jest za bardzo rozstrzelony, kilka setek na całej długości. Da się przylutować, ale powinno być lepiej.
  4. Miejscami jest trochę za gęsto i elementy nachodzą na siebie.
  5. Elementy w obudowie 1206 mają ciut za krótkie pady, lutowanie jest bardziej uciążliwe.
  6. Pady diod są za małe.
Dobra to po konstruktywnej krytyce zobaczmy co się udało:
Tak, działa!
Lutowanie sprawiło trochę trudności, ale głównie dlatego, że było dość monotematyczne. W sumie pozwoliło na dopracowanie lutowania pastą i gorącym powietrzem. Sam montaż zajął około 2h, debugowanie niestety cały dzień.
Duży problem sprawiło uruchomienie Ethernetu. Po sprawdzeniu ciągłości ścieżek, pinoutu złącza, zmostkowaniu podejrzanych przekaźników linii okazało się, że winne są kondensatory. Przez pomyłkę na schemacie, zamiast dwóch 56pF wlutowane były 2k razy większe 100nF.
Co dalej?
Trzeba szybko poprawić schemat i płytkę, potem już z mniejszą niepewnością czekać na następne płytki, w międzyczasie testując to co jest. Trzeba wziąć sobie do serca błędy, żeby nie popełniać ich w przyszłości. Prawda, że ładnie wyszło?

Inne artykuły dotyczące sterownika:

1 komentarz: